Zadanie było jasne - doprowadzić motocykl do stanu katalogowego. Jasne nie znaczy proste - okazało się że części do DKW NZ stały się rarytasami i to nie tylko u nas, także w Niemczech. Wycieczka na targi do Manncheim okazało się mało owocna. Przykładowo stacyjka czy części do niej są praktycznie nie do zdobycia. Trzeba było czekać na okazję zakupu, a gdy pojawiła się brakująca część to licytować w nadziei że cena nie będzie astronomiczna.
Dlaczego akurat ta DKW-ka jest poszukiwana i ceniona na rynku? Odpowiedź jest prosta - bo jest świetnym motocyklem. Przedwojennym ale pod względem konstrukcyjnym przewyższającym dwusuwy z lat 60-tych. Czterobiegowa skrzynia biegów działa znakomicie.
Przednie zawieszenie to co prawda archaiczny trapez ale jeśli nie ma luzów na osiach to jest na tyle sztywny że nie przeszkadza w jeździe. Tył sztywny ale komfortowe siodło o regulowanej sztywności wystarcza nawet na wyboistej drodze.
Silnik dwusuwowy ale o bardzo dużym momencie obrotowym. Jeśli trafimy na dobrze zachowany egzemplarz to na własnej skórze przekonamy się dlaczego uważano je za jedne z najlepszych. Nic nie kapie, nie zgrzyta, klamkę sprzęgła można naciskać jednym palcem. Prądnica też z powodzeniem wystarcza do normalnej eksploatacji. Grzanych manetek może lepiej nie instalować ale na przyzwoite oświetlenie drogi wystarcza.